poniedziałek, 7 czerwca 2010

mdłości


..."A co to były za schody? Do dziś pojęcia nie mam, ale widać tak trzeba. Wszystko na tym świecie odbywa się powoli i niesłusznie, żeby czlowiek nie popadł w pychę, żeby był smutny i nieswój.
(...)
I poszedłem w prawo, nieco chwiejnie z racji zimna i smutku. Tak jest: zimna i smutku. Ach, ten poranny, serdeczny ciężar! To majaczenie złego losu! I jego nieuchronność! Czego w tym nie nazwanym przez nikogo ciężarze - czego więcej: paraliżu czy mdłości, wyczerpania nerwowego czy śmiertelnej chandry spod samego serca? A jeśli wszystkiego po równo, to czego mimo wszystko jest w tym wszystkim więcej: osłupienia czy rozedrgania?
Nic to, nic - powiedziałem sobie - zasłoń się od wiatru i pomalutku idź. I oddychaj z rzadka. Jak najrzadziej."

Wieniedikt Jerofiejew, Moskwa - Pietuszki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz