wtorek, 25 maja 2010

* * *

11

LITANIA

Nigdy się nie spełniamy.
Jesteśmy dwiema otchłaniami - studnią wpatrzoną w niebo.





Pessoa, Księga niepokoju

- - -


by Annaesthesis, 2010

estetyczna kontemplacja życia

1

"(...) Cóż mnie i tym kilku mi podobnym, którzy żyją, nie umiejąc żyć, pozostaje innego niż wyrzeczenie jako metoda i kontemplacja jako przeznaczenie? Ponieważ nie wiemy, czym jest życie religijne, i nie możemy tego wiedzieć, bo wiary nie osiąga się rozumem; ponieważ nie możemy uwierzyć w abstrakcyjne pojęcie człowieka i nie wiemy, co można by z czymś takim począć, jedynym motywem posiadania duszy pozostaje dla nas estetyczna kontemplacja życia. Dlatego też, obcy wobec doniosłości wszelkich światów, obojętni wobec tego, co boskie, i wzgardliwi wobec tego, co ludzkie, oddajemy się jałowemu odczuwaniu, kultywowanemu w wysublimowanym epikureizmie, bo akurat taki właśnie odpowiada neuronom naszego mózgu.
(...) Pewne jest, że nie przypisujemy żadnej wartości temu, co robimy. Pewne jest, że robimy to, aby zająć czymś myśli - jednak nie tak jak więzień, który plecie słomę, aby zająć myśli czymś innym niż Przeznaczenie, tylko jak dziewczyna, która wyszywa poduszki, aby w ogóle czymkolwiek zająć myśli - i nic ponadto."


Fernando Pessoa, Księga niepokoju

materie


Act Under Wet Silk
by Erwin Blumenfeld, 1937
Ashley Roland
by L. Greenfield

niedziela, 23 maja 2010

Czekałam.


"Poszłam poszukać kawałka trawy bez żwiru. Chciałam upasć na plecy, żeby nie podrapać sobie twarzy. Chciałam ostygnąć w cieniu i być piękną zmarłą.

Na pewno ubiorą mnie w sliczną białą sukienkę, kiedy umrę.
Było samo południe a smierć nie przychodziła.
(...) Lato przetaczało po mnie swój ciężki kwiatowy zapach z wysokiej trawy. Dzikie kwiaty traw wpełzały mi pod skórę. Poszłam nad rzekę i umyłam się pod pachami. Wysokie zielsko wyrosło z mojej skóry. Byłam pięknym, bagiennym krajobrazem.
Położyłam się w wysokiej trawie i zaczęłam wsiąkać w ziemię. Czekałam, aż przyjdą po mnie przez rzekę wielkie wierzby, aż ich gałęzie będą we mnie uderzać, a liscie opadać we mnie. Czekałam, aż powiedzą: jestes najpiękniejszym bagnem swiata, wszystkie przyszłysmy do ciebie. Przyniosłysmy ze sobą nasze wielkie, smukłe ptaki wodne, one będą trzepotać w tobie i krzyczeć w głąb ciebie. A tobie nie wolno płakać, ponieważ bagna muszą być dzielne, i musisz zniesć wszystko, skoro się z nami zadałas."

H. Muller, Niziny, ss. 86-87.

* * *


Untitled, 2006
by E. Fischl

czekamy na ich krzyk


"Liliowe kwiaty przy płotach, slaz ze swoimi zielonymi owocami między mlecznymi zębami dzieci.

Dziadek, który mawiał, że od slazu człowiek głupieje, nie wolno go jesć. Chyba nie chcesz zgłupieć. (...)
Kwiaty akacji na wiejskich drogach. Zasnieżona wies z rojami pszczół w dolinie. Jadłam kwiaty akacji. Miały w srodku słodką trąbkę. Rozgryzłam ją i trzymałam długo w buzi. Ledwo przełknęłam, już podnosiłam do ust następny kwiat. We wsi było nieskończenie dużo kwiatów, nie dało się wszystkich zjesć. Wielkie drzewa kwitły co roku.
Nie wolno jesć kwiatów akacji, mówił dziadek, siedzą w nich małe czarne muchy, i kiedy wlezą ci do gardła, stracisz mowę. Chyba nie chcesz być niema. (...)
Polujemy na bielinki. Mają kruche żyłki w skrzydłach. Nadziewamy je na szpilkę i czekamy na ich krzyk, ale one nie mają w ciele kosci, są lekkie i potrafią tylko latać. To nie wystarcza, kiedy wszędzie jest lato.
Długo trzepoczą na szpilce, zanim zamienią się w zwłoki.
W szwabskim dialekcie zwierzęce zwłoki nazywa się scierwem. Motyl nie może być scierwem. Nie gnije, rozpada się zaraz po smierci."

H. Muller, Niziny, ss. 19-21.

czwartek, 20 maja 2010

- - -


Girl On A Drawing Table, 1978

Bathroom 3: Father And Daughter By Tub
by E. Fischl, 1978

blakną i siwieją


"Na ścianach wiszą zdjęcia ślubne. Kobiety noszą ciężkie wieńce na płaskich bluzkach i we włosach. Mają piękne, szczupłe dłonie splecione na brzuchach i smutne młode twarze. Na sąsiednich zdjęciach trzymają za rękę dzieci, i widać, jak pod bluzkami zaokrągliły się im piersi, za nimi stoi wóz, na którym piętrzy się siano.

Gdy tak robią na drutach, z ich bród wyrastają cienkie włosy, które z czasem blakną i siwieją, a czasem jakiś zabłąka się w skarpetce.
Z wiekiem rosną im wąsy, a z dziurek od nosa i brodawek zaczynają sterczeć włosy. Całe robią się owłosione i tracą piersi. A kiedy już się zestarzeją, to przypominają mężczyzn, i wtedy decydują się umrzeć."


H. Muller, Niziny, s. 38.

* * *


Girl sitting, D. Arbus

Carmen, Rodin's Model For a Kiss, by Erwin Blumenfeld

kobiety


"Gdzieniegdzie sypią się napisy. Litery i cyfry wpadają w pory roku, siedzące jak chude dzięcioły na płotach i zdziobujące krzątaninę kobiet, które podczas dnia zawsze są same i zaplątują się w ciemne fałdy spódnic. W milczeniu wchodzą i wychodzą z domów, a za ich plecami drzwi opierają się, skrzypiąc, o pokoje. (...)

Wiatr niesie przez ulice chude kobiety w długich fartuchach.
W puste przedpołudnia idą do sklepu w fałdzistych siodłach swoich bluzek i kościstym kartonie chustek na głowę, sterczących spiczasto nad czołami, i kupują drożdże lub pudełko zapałek.
Ciasto, które zagniatają, nadyma się jak potwór i pełza po domu, szalone, pijane od drożdży.
Stare kobiety siorbią przy śniadaniu i połykają kożuch z mleka, i żują mokry chleb z cukrem, i mają jeszcze po nocy ropę w kącikach oczu. W południe zbierają siły, żując okrągłe białe kluski.
W zimowe popołudnia siedzą przy oknach, dziergają i same siebie wplatają w skarpetki z drapiącej wełny. Skarpetki wydłużają się nieustannie, aż są tak długie jak zima, mają pięty i palce, jakby potrafiły same chodzić."

Herta Muller, Niziny, ss. 36-37.

wtorek, 11 maja 2010

w glorii i poniżeniu.


Maureen Fleming
by L. Greenfield

Daisuke Yoshimoto
by E. Zięba

Gdzie mieszkają demony...


boję się czarnych pustych nocy gdy

zanurzone w nicości
nie śnią się nawet
rozdrażnione potwory
i tylko pot wytoczony
z naszego ciała stygnący w porach skóry
świadczy o rozkładzie owocu
i dziejących się sprawach
w napowietrznym istnieniu -
to przychodzi rano
gdy puste otwory godzin
wypełnia drżący niepokój
że coraz więcej zdarzeń już w śnie
nie powraca - co to oznacza
dla naszych dni spędzanych na jawie:
może demony zmieniły miejsce pobytu...

[Lech Sadowski]

poniedziałek, 10 maja 2010

- - -


Antoine Depardon, 1970
by Roland Depardon

- Boję się być sam -


zostałem samotnie w pokoju

wstawionym ścianami między ciszę
z opróżnionej szklanki
wylewa się milczenie
a przecież słyszę
spada kropla
za kroplą
kropla

dlaczego nic nie mówią
w portretach twarze
zwykłych dróg głosek usta nie kreślą
tylko
dziwność uśmiechów
wisząca w parze z pozą
czystą
martwą
dlatego że bez grzechu?

dosyć pustot wewnątrz gdzie pragnienie
wiatru - zabierać cię będzie
wracać
wywierać równo ciemność
jak światło

Lech Sadowski, 1955-1984
I tom serii Poeci zapomniani
copyright by IPN, 2010

czwartek, 6 maja 2010

- - -


Dancing Figures, 2001-02


Agora, 2005-06
by Magdalena Abakanowicz

self-unfinished


Self Unfinished, Xavier Le Roy, 1998

- - -


Le Jeux De La Popee, Hans Bellmer, 1949


Untitled, Hans Breder, 1971

holo-thuro-idea


"Strzykwy (Holothuroidea) - gromada morskich zwierząt zaliczanych do szkarłupni; w razie zagrożenia potrafią wystrzykiwać (stąd polska nazwa) przez odbyt swoje nitkowate i pokryte lepką trucizną narządy wewnętrzne - tzw. organy Cuviera - które potem regenerują."

- Autonomia -




pamięci Haliny Poświatowskiej

W niebezpieczeństwie strzykwa dzieli się na dwoje:
jedną siebie oddaje na pożaarcie światu,
drugą sobą ucieka.

Rozpada się gwałtownie na zgubę i ratunek,
na grzywnę i nagrodę, na co było i będzie.

W połowie ciała strzykwy roztwiera się przepaść
o dwóch natychmiast obcych sobie brzegach.

Na jednym brzegu śmierć, na drugim życie.
Tu rozpacz, tam otucha.

Jeśli istnieje waga, szale się nie chwieją.
Jeśli jest sprawiedliwość, oto ona:

Umrzeć ile konieczne, nie przebrawszy miary.
Odrosnąć ile trzeba z ocalonej reszty.

Potrafimy się dzielić, och prawda, my także.
Ale tylko na ciało i urwany szept.
Na ciało i poezję.

Po jednej stronie gardło, śmiech po drugiej
lekki, szybko milknący.

Tu ciężkie serce, tam non omnis moriar.
trzy tylko słówka jak trzy piórka wzlotu.

Przepaść nas nie przecina.
Przepaść nas otacza.

[Anna Achmatowa]

środa, 5 maja 2010

- - -


Self Portrait with Skull, 2004
(Marina Abramowic)
by William McKay

bezbrzeżna, rozpaczliwa


"...zwierzęciu, małpie, której zmysłowość bywa nieokiełznana, obcy jest erotyzm. Obcy w tej mierze, w jakiej brakuje jej świadomości śmierci. Z kolei właśnie dlatego, że jesteśmy ludźmi, że żyjemy w ponurej perspektywie śmierci, znamy też bezbrzeżną przemoc, rozpaczliwą przemoc erotyzmu. To prawda: w granicach użytecznego rozumu dostrzegamy praktyczne znaczenie i konieczność seksualnego chaosu. Czy jednak ci, którzy jego końcową fazę określili mianem „małej śmierci”, nie uchwycili trafnie jego żałobnego sensu?"...



G. Bataille, Łzy Erosa

- - -


La deuil de Salome, 1961
by E. Labisse

petite mort

"Bez wątpienia trudno jasno i wyraźnie dostrzec jedność śmierci – czy też świadomości śmierci – i erotyzmu.
Rozjątrzonego pragnienia właściwie nie sposób przeciwstawić życiu, którego jest owocem. Erotyczna chwila stanowi wręcz szczyt tego życia, które objawia się z największą siłą i intensywnością w momencie, gdy dwie istoty przyciągają się, spółkują i uwieczniają. Chodzi o życie, o jego reprodukcję, lecz w reprodukcji życie występuje z brzegów i osiąga stan skrajnego upojenia. Te złączone, splecione, omdlałe ciała pogrążone w otchłani rozkoszy są przeciwieństwem śmierci, która kiedyś skaże je na milczący rozkład.
Z pozoru bowiem i w powszechnym mniemaniu erotyzm związany jest z narodzinami, z rozmnażaniem, które nieustannie nadrabia spustoszenia, jakie czyni śmierć."
G. Bataille, Łzy Erosa

- - -


Hans Bellmer


Daisuke Yoshimoto - Body Form Movement - International Maat Festival
2009

łzy Erosa



..."Prawdę mówiąc, uczucie skrępowania wobec aktywności seksualnej przynajmniej w jednym aspekcie przypomina skrępowanie wobec śmierci i zmarłych. W obu wypadkach wstrząsa nami „gwałtowne” poczucie w y o b c o w a n i a: za każdym razem to, co się dzieje, jest o b c e zastanemu porządkowi rzeczy, za każdym razem gwałtownie burzonemu. Jest w śmierci jakaś niestosowność, bez wątpienia różna od nieprzyzwoitości cechującej aktywność seksualną. Śmierć łączy się ze łzami, a seksualne pożądanie wiąże się czasem ze śmiechem. Wbrew pozorom jednak śmiech nie jest przeciwieństwem łez – źródło śmiechu i źródło łez zawsze cechuje pewna gwałtowność, zerwanie z regularnym, zwykłym biegiem rzeczy. Łzy wiążą się przeważnie z nieoczekiwanym, przykrym wydarzeniem, lecz szczęśliwe i nieoczekiwane rozwiązanie wzrusza nas czasem tak bardzo, że płaczemy. Seksualny chaos, rzecz jasna, nie wyciska z nas łez, lecz zawsze rozstraja, czasem zbija z tropu i –
jedno z dwojga – rodzi śmiech albo pogrąża w gwałtownym uścisku…"


George Bataille, Łzy Erosa

wtorek, 4 maja 2010

* * *


Vestita di Bianco (Dressed in White), 1976
by Torgeir Wethal

Życie Bez Reguły


Jeśli ktoś codziennie przez pół dnia spaceruje po lasach z miłości do nich, grozi mu, że będzie uważany za próżniaka; ale jeśli spędza całe dnie jako spekulant, wycinając te lasy i przedwcześnie ogołacając ziemię, jest poważany jako pracowity i przedsiębiorczy obywatel. Jak gdyby miasto miało jedynie w tym interes, żeby swoje lasy wykarczować!

Mogę przewidzieć, że gdyby moje potrzeby bardzo wzrosły, praca konieczna do tego, by je zaspokoić, stałaby się mozołem. Gdybym sprzedawał społeczeństwu zarówno swoje poranki, jak i popołudnia, jak większość wydaje się robić, jestem pewien, że dla mnie nie było by już po co żyć. … Nie ma bardziej fatalnego błędu niż to, że ktoś zużywa większość swojego życia na zarabianie na życie.
H. D. Thoreau, Life without Principle

- - -


Maureen Fleming
by Lois Greenfield

niedziela, 2 maja 2010

ludzie mozolą się...


Ludzie mozolą się w błędnym przekonaniu. Lepsza część człowieka zostaje wkrótce zaorana w ziemię jako kompost. Podporządkowani pozornemu losowi, zwykle nazywanemu koniecznością, pracują, jak mówi stara księga, gromadząc skarby, które mól i rdza niszczą i złodzieje włamują się i kradną. Prowadzą życie głupców, o czym się przekonają u jego kresu, jeśli nie wcześniej.

W zasadzie człowiek pracujący dzień po dniu nie ma wolnego czasu na prawdziwy rozwój duchowy; nie może sobie pozwolić na utrzymywanie najbardziej ludzkich relacji z innymi; jego praca straciłaby na wartości rynkowej. Nie ma czasu na nic poza byciem maszyną. … Najsubtelniejsze cechy naszej natury, jak nalot na owocach, mogą być zachowane tylko dzięki temu, że obchodzimy się z nimi niezmiernie delikatnie. A my nie traktujemy nas samych ani siebie nawzajem tak łagodnie.

A kiedy farmer zdobędzie dom, może stać się nie bogatszy, a biedniejszy o niego i to dom będzie posiadał jego. … nasze domy są tak nieporęczną własnością, że często jesteśmy w nich raczej uwięzieni niż w nich mieszkamy…


Człowiek jest tym bogatszy, im więcej istnieje rzeczy, bez których może się obejść.


H. D. Thoreau, Walden

* * *



'Man Tänker Sitt' (Burrowing)
by Hellstrom, Wenzel
- 'I learned this, at least, by my experiment: that if one advances confidently in the direction of his dreams, and endeavors to live the life which he has imagined, he will meet with a success unexpected in common hours. … In proportion as he simplifies his life, the laws of the universe will appear less complex, and solitude will not be solitude, nor poverty poverty, nor weakness weakness .' (Thoreau)

- - -


Daisuke Yoshimoto
by E. Zięba