poniedziałek, 5 grudnia 2011

- - -


Gunter Brus, Aktion mit Diana, 1967

próba i przejście


Człowiek nie jest jakimś mocnym i trwałym kształtem (to było ideałem starożytności na przekór przeczuciom jej mędrców), jest raczej próbą i przejściem, i niczym innym jak wąską, niebezpieczną kładką między naturą a duchem. Najwewnętrzniejsze przeznaczenie popycha go ku duchowi, ku Bogu, ale najgłębsza tęsknota ciągnie go z powrotem ku naturze, ku matce: między tymi obydwiema potęgami kołysze się z lękliwym drżeniem jego życie. To, co ludzie kiedykolwiek rozumieli przez pojęcie "człowiek", jest tylko przejściową, mieszczańską konwencją. Pewne najsurowsze popędy zostają z tej konwencji usunięte i przepędzone, wymaga się tu trochę świadomości, moralności i odzwierzęcania, na odrobinę ducha nie tylko pozwala, ale wprost się tego żąda. "Człowiek" według tej konwencji jest, podobnie jak każdy ideał mieszczański, kompromisem, nieśmiałą, naiwno-chytrą próbą wykręcenia się z gwałtownych postulatów zarówno złej pramatki - natury, jak uciążliwego praojca - ducha, jest próbą zamieszkania pomiędzy nimi w obojętnej atmosferze pośredniej.(...)

    W wilku stepowym żyło przeczucie, że "człowiek" nie jest czymś już stworzonym, lecz pewnym postulatem ducha, pewną daleką możliwością, budzącą zarówno tęsknotę, jak i obawę, i że maleńką tylko cząstkę tej drogi w strasznych męczarniach, lecz i w ekstazie przebyli jedynie ci, rzadko spotykani, dla których dziś wznoszą szafot, a jutro pomnik ku ich uczczeniu.

Herman Hesse, Traktat o wilku stepowym

- - -

Günter Brus, Autozamalowywanie II

bezlik dusz


Gdy Faust wygłasza to zdanie, tak dobrze znane nauczycielom szkolnym: "Dwie dusze, och, mieszkają w mej piersi", zapomina wówczas o Mefiście i o wielkiej ilości innych dusz, które jednocześnie przebywają w jego duszy. I nasz wilk stepowy miewa chwile, gdy dwie dusze (wilka i człowieka) nosi w swej piersi i uważa, że one pierś jego nieznośnie przepełniają. Jedna jest tylko pierś i jedno ciało, ale mieszka w nich nie jedna dusza, nie dwie, nie pięć, lecz bezlik dusz. Człowiek jest cebulą złożoną ze stu łusek, tkaniną złożoną z niezliczonych nitek. Poznali to i dobrze o tym wiedzieli starożytni Azjaci. W buddyjskiej yodze wynaleziono dokładną technikę demaskowania urojeń osobowości. Wesoła i różnorodna jest gra ludzkości: owo urojenie, do którego demaskowania dążyły Indie przez tysiące lat, jest tym samym urojeniem, które Zachód z podobnym nakładem trudu wspiera i umacnia.


Herman Hesse, Traktat o wilku stepowym.

piątek, 25 listopada 2011

- - -

 


- - -

from Pina
by Wim Wenders

ciało rozpoznało siebie




"Oglądając po raz pierwszy spektakl Piny, płakałem. Jak to możliwe, dlaczego? Bo rozpoznałem w nim siebie. A raczej moje ciało rozpoznało w tym samo siebie. Nigdy nie myślałem, że człowiek może zrozumieć taniec. To było wyłącznie doznanie estetyczne. Tymczasem jej spektakl opowiadał o miłości i nienawiści, o bólu i rozkoszy, o stracie i pożądaniu. Pierwszym spektaklem, który zobaczyłem, było „Café Müller”: z niego nauczyłem się więcej o relacjach między kobietami i mężczyznami niż z całej historii kina, poważnie! I to wszystko bez ani jednego słowa!"



Wim Wenders, 28.10.2011

czwartek, 17 listopada 2011

- - -


Espana
by Annaesthesis, 2011


opowieść o życiu i śmierci

      
Dopóki nie rozumiemy, że śmierć jest równie dobra, jak życie i że zawsze przychodzi we właściwym momencie, będziemy nieświadomie odgrywać rolę Boga i zawsze będzie nam to sprawiać cierpienie. Zawsze, kiedy twój umysł sprzeciwia się temu, co jest, będziesz doświadczać cierpienia i pozornego oddzielenia. Za każdym smutkiem kryje się jakaś opowieść. Jest to, co jest. I ty tym jesteś.


        
Mam przyjaciółkę, która przez kilka lat z zaangażowaniem zadawała pytania i zrozumiała, że świat jest odbiciem umysłu. Poślubiła mężczyznę, który był miłością jej życia, i pewnego dnia, gdy siedzieli na kanapie, on dostał ataku serca i zmarł w jej ramionach. Gdy minął pierwszy szok i łzy, zaczęła szukać w sobie smutku i nie znalazła go. Całymi tygodniami szukała rozpaczy, ponieważ przyjaciele powiedzieli jej, że żałoba to niezbędna część procesu uzdrawiania. A ona miała jedynie poczucie, że jest kompletna; nie było takiej części jego, którą miała w sobie, gdy był jeszcz fizycznie obecny, której nie czułaby także i teraz.

        Powiedziała mi, że za każdym razem, gdy pojawiała się jakaś smutna myśl o nim, natychmiast pytała: "Czy to prawda?", a następnie odwracała tę myśl, co sprawiało, że smutek znikał i zastępowało go coś, co było prawdziwsze. "Był moim najlepszym przyjacielem; nie mam teraz z kim porozmawiać", przekształcało się w: "Ja jestem swoim najlepszym przyjacielem; teraz mogę rozmawiać sama ze sobą". "Będzie mi brakować jego mądrości", stawało się: "Nie brakuje mi jego mądrości"; w żaden sposób nie mogło jej tego brakować, ponieważ ona była tą mądrością. Wszystko, co, jak sądziła, miała w nim, znajdowała w sobie; nie było żadnej różnicy. A ponieważ on okazał się nią, nie mógł umrzeć. Powiedziała, że gdy nie ma opowieści o życiu i śmierci, istnieje tylko miłość. On zawsze był przy niej.

Katie Byron, Radość każdego dnia, s.78.

niedziela, 23 października 2011

* * *



by Sally Mann

poniedziałek, 10 października 2011

klatka


Moja przebojowa córeczka postanowiła wydostać się na świat. Nogami. Wychodzi mi bokiem, pod żebrami, kopiąc uparcie w jedno miejsce. Słuszny kierunek, skąd ma wiedzieć, że trzeba walić głową i czekać, aż wyjście samo się otworzy? Polka, jesteś bardzo samodzielna, tylko niedoświadczona.

(...)
Leżę na dywanie, obserwuję podskakującą sukienkę. Coś w środku mnie przebiera nóżkami i rączkami. Obudzona właśnie wiewiórka. Biegnąca na kołowrotku przed siebie, w coraz ciaśniejszej klatce.

M. Gretkowska, Polka, s. 308.

- - -



by Annaesthesis, 2011
 

więzi


Telefon z Polski, pytanie, czy zgodzimy się na wywiad do "Zwierciadła", cykl: "Pytania do dwojga". Cykorzymy... Nigdy nie mówiliśmy publicznie o nas. Gazetowe chuju-muju. Piotr jest przesądny: "Dobrze nam. Po kiego kusić diabła?"...

 Ona: Manuela Gretkowska (Waga)

(...) Piszę najczęściej, kiedy Piotra nie ma w domu, kiedy wychodzi do swojej pracy w ośrodku, albo rano, kiedy on jeszcze śpi. My mamy trochę inny rytm dnia i trochę się mijamy, ale za to w tym czasie, kiedy jesteśmy razem, jesteśmy tylko dla siebie.



I wtedy jest sielanka?

Bywa sielanka, a bywa i dramat szekspirowski. We mnie jest jakiś tragiczny romantyk, ja muszę być bez przerwy zakochana. Kiedy czuję, że mój stan zakochania słabnie, a oczywiście nie mogłabym być z mężczyzną, w którym nie jestem zakochana, robię tragedię, prowokuję spięcia, doprowadzam do granicy rozstania. Wszystko po to, aby upewnić się, że jednak jestem zakochana. To jest jakaś recepta na udany związek, ale tylko dla wytrzymałych nerwowo. Piotr jest wytrzymały.(...)


 
by Justyna Stoszek


* * *

On: Piotr Pietucha (Wodnik)


Skąd się wzięła w twoim życiu Manuela?


Mogę odpowiedzieć najprościej - wzięła się ze snu. Ale to dłuższa opowieść. Najpierw śniła mi się jako promienna postać kobieca, która mnie do siebie przyzywa. Byłem wtedy sam, po nieudanych związkach, cierpiałem, tęskniłem i wyobrażałem sobie, że może jest ktoś, kto na mnie czeka, kto mnie pokocha. I wtedy wpadł mi w ręce "Ex Libris", nieistniejąca już dziś gazeta literacka, a w niej fragment prozy Manueli. Ten tekst zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Parę tygodni później zobaczyłem zdjęcie Manueli w jakimś kolorowym piśmie. Bardzo mi się spodobała. Wyciąłem to zdjęcie, powiesiłem sobie na ścianie i tak się wpatrywałem w nią, jak jakiś czarownik wudu albo stuknięta nastolatka. I wtedy zaczęła mi się śnić obsesyjnie, co noc. Skończyłem właśnie czterdzieści lat, przechodziłem kryzys duchowy i dostawałem lekkiego fioła. Trzeba było coś z tym zrobić, uzewnętrznić te emocje. Napisałem więc do niej list, wysłałem na adres redakcji.


Co napisałeś w tym liście?


To był list nawiedzonego maniaka, bardzo długi, oniryczny, do bólu szczery i chyba odważny, bo przecież ja nic o niej nie wiedziałem, poza tym, że jest młodą pisarką z Paryża. Po tygodniu dostałem od niej odpowiedź, taką zwyczajną, żywą, sympatyczną. Byłem zachwycony. I przekonany, że to jest właśnie ta kobieta, na którą czekałem.


Uwierzyłeś, że jesteście sobie przeznaczeni?


Oczywiście. Później dostałem nawet potwierdzenie. Potwierdził to Helge - słynny islandzki szaman i jasnowidz. Dowiedzieliśmy się, że jesteśmy karmiczną parą, która jest ze sobą od czternastu wcieleń. Na ogół byliśmy małżeństwem, raz byłem jej ojcem, a najpiękniejszy związek mieliśmy, kiedy ja byłem mnichem, a Manuela mniszką. Byliśmy bez pamięci w sobie zakochani. W obecnym wcieleniu moją duchową karmą jest opiekowanie się Manuelą, bycie jej rycerzem, który będzie jej strzegł przed szatanem.(...)

Manuela Gretkowska, Polka, ss. 15-23.

sobota, 17 września 2011

- - -




The Tree of Life
by Terence Malick


piątek, 16 września 2011

- odebrać duszę lękom -


Każdemu z siedmiu poziomów energii istniejących w naszym układzie biologicznym odpowiada jedna święta zasada. Zasada ta nieustannie pulsuje w naszym wnętrzu i kieruje nami tak, byśmy w życiu właściwie posługiwali się jej siłą. Przychodzimy na świat z wrodzoną wiedzą o siedmiu zasadach wplecionych w nasz system energetyczny. Łamanie tych zasad osłabia zarówno naszą duszę, jak i ciało fizyczne, a ich przestrzeganie wzmacnia i duszę, i ciało.

Energia jest siłą, a nasze ciało potrzebuje energii i, co za tym idzie, potrzebuje również siły. Czakry, sefiry i sakramaent mówią o współdziałaniu z siłą i o kolejnych, coraz intensywniejszych etapach przejmowania kontroli nad swoją mocą wewnętrzną. (...) Każda podjęta decyzja - powodowana wiarą lub lękiem - ukierunkowuje naszą duszę. Jeżeli motywem jest strach, powraca on do naszego pola energetycznego i do ciała. Jeśli jednak jest nim wiara, to do pola energetycznego napływa łaska i cały nasz układ biologiczny rozkwita.
(...) W ujęciu duchowej tradycji wschodu każdy uczynek tworzy karmę. Działania głęboko świadome tworzą dobrą karmę, natomiast strach i negatywizm złą i wtedy człowiek musi "odebrać" swą duszę lękom będącym motywem negatywnych działań. (...)
Człowiek jest jednocześnie substancją materialną i duchową. Chcąc sami siebie zrozumieć i zachowywać zdrowie duszy i ciała, musimy poznać sposób, w jaki oddziałują na siebie materia i duch, uświadomić sobie, co odbiera naszemu ciału duszę czy siłę życiową i jak możemy uwolnić duszę od fałszywych bożków strachu, złości i przywiązania do przeszłości.

C. Myss, Anatomia duszy, s. 105.

Systema Sephiroticum

Drzewo Życia - 10 sefirotów

wtorek, 13 września 2011

Jesod


Kate poprosiła mnie o diagnozę po tym, jak jej mąż, trzydziestokilkuletni mężczyzna, zginął w wypadku samochodowym. Musiała sama utrzymać dwoje dzieci, a nie było wielkich szans, by mogła sobie poradzić - nie miała wykształcenia ani zawodu. Kate powiedziała mi, że nie ma siły "dalej żyć".

(...) Poradziłam, aby odwiedziła swojego lekarza, który przeprowadzi badanie jajników, i aby wyznaczyła sobie drobne zadanie, które będzie symbolizować jej chęć odbudowy własnego życia. Miała wizualizować, iz zadanie to wnosi do jej życia nową energię. (...) Zadanie, które Kate uznała za symbol swoich nowych początków, polegało na hodowaniu kwiatów, symbolizujących rodzące się życie. Przy każdym sadzonym kwiatku mówiła: "Hoduję nowe życie dla siebie i moich dzieci". Każdego dnia z coraz większą świadomością starała się sprowadzić swoją energię do teraźniejszości.
(...) Po sześciu tygodniach Kate wpadła na kilka pomysłów zdobycia pieniędzy. Zawsze wykonywała sprawnie wszelkie domowe prace, takie jak gotowanie i szycie, ale nigdy nie pomyślała, iż mogłaby w ten sposób zarabiać na utrzymanie. (...) Po pewnym czasie otworzyła sklep ze strojami własnego projektu i dzisiaj jej biznes rozkwita. Torbiel zniknęła. Kate radzi wielu osobom, by w chwilach, kiedy czują się na dnie i muszą zaczynać wszystko od początku, zajęli się hodowaniem kwiatów w ogrodzie i nie rozstawali sie z myślą: "Zasiewam twórczy pomysł dla siebie". 
Historia Kate pokazuje, w jaki sposób twórcza energia może skierować nas na ścieżkę, której istnienia nigdy nie podejrzewaliśmy, i zwiększyć zdolność podejmowania pozytywnych decyzji. Twórczy pomysł ma własne pole energetyczne i może spowodować, że pojawią się osoby i okoliczności, które potrzebne są do jego realizacji na nowym etapie życia. W ujęciu symbolicznym przypadek Kate świadczy także o obecności duchowej energii sefiry Jesod - potrzeby tworzenia - oraz sakramentu komunii - wysyłanej przez nas magnetycznej siły, która przyciąga do nas pomoc z zewnątrz, gdy jej najbardziej potrzebujemy.

C. Myss, Anatomia duszy

powtarzanie i tworzenie nowego

    
Energie drugiej czakry chcą tworzyć nowe życie, "poruszyć ziemię", wywrzeć wrażenie lub przyczynić się do kontynuacji życia. Energia twórcza - w przeciwieństwie do inspiracji, będącej cechą czakry siódmej - jest na wskroś fizyczna, związana z ziemią, ukorzeniona. Daje nam poczucie, że jesteśmy fizycznie żywi. Z energii czakry drugiej pochodzi nasz podstawowy instynkt przetrwania i intuicja, jak również pragnienie tworzenia dzieł muzycznych, artystyczych, poezji, architektury oraz zgłębiania przyrody dzięki nauce i medycynie. Nasza twórcza energia wciąga nas w wenwętrzny dialog ze sprzecznościami naszej jaźni, z naszymi przeciwstawnymi skłonnościami, i każe nam wchodzić w wewnnętrzne związki, aby w nich znaleźć rozwiązanie tych rozbieżności.

    Twórcza energia wyzwala nas z nawykowych schematów zachowania, myślenia i obcowania z innymi. Nawyk to piekło, do którego pchają się ludzie, próbując powstrzymać pęd zmian. Ale twórcza energia sprzeciwia się powtarzalności. Te dwie siły, powtarzanie i tworzenie nowego, ścierają się w ludzkiej psychice i zmuszają nas, byśmy zajęli się chaosem naszego świata i zmienili jego kształt, nadając mu własne znaczenie.

Carolyn Myss, Anatomia duszy, s. 173.

czwartek, 8 września 2011

Isadora

ruch






Każdy ruch taneczny istnieje w naturze.




Isadora Duncan

- - -


tancerki Isadory Duncan

fazy przemian/okresy spoczynku


     ...Po siódme , upraszczaj swoje życie duchowe. Całe moje ziemskie studiowanie dotyczące nieba prowadziło mnie do wniosku, że Boska rzeczywistość nie jest skomplikowana. A zatem nie powinna być również skomplikowana nasza osobista teologia. Wierz tylko w to, co niebo uznało za istotne. Na przykład:

* Każdą sytuację można natychmiast zmienić, a chorobę wyleczyć. Boga nie ograniczają czas, przestrzeń i materia, obowiązujące człowieka.
* Bądź konsekwentny: żyj według zasad, w które wierzysz.
* Wszystko stale się zmienia. Każda żywa istota przechodzi fazy trudnych przemian i okresy spoczynku. Włącz się w nurt zmian, zamiast je powstrzymywać.
* Nigdy nie szukaj szczęścia w drugim człowieku - szczęście to wewnętrzna, osobista postawa i odpowiedzialność.
* Życie jest w istocie procesem uczenia się. W każdej sytuacji, problemie i związku uczuciowym zawarta jest lekcja, której warto się nauczyć samemu lub przekazać ją innym.
* Żyj chwilą teraźniejszą i ucz się wybaczać ludziom.

C. Myss, Anatomia duszy, s.86.

środa, 7 września 2011

atelier post mortem - - -

sygnały niemocy

   
Prawdę mówiąc, zdajemy sobie sprawę ze swych osobistych potrzeb dopiero wtedy, gdy już jesteśmy uwikłani w określony układ.

      Julie przyszła na moje warsztaty, bo chorowała na nowotwór piersi i jajników. Jej małżeństwo od kilku lat nie funkcjonowało dobrze. Chciała wyleczyć się z raka, ale żyła z mężczyzną, który traktował ją z ogromną pogardą, co zaczęło się już dwa lata po ślubie. Chociaż była bardzo atrakcyjną kobietą, bez przerwy jej powtarzał, że mdli go na sam jej widok. Starając się zdobyć jego względy odchudzała się i ciągle ćwiczyła.(...)
     Pożycie intymne ustało po dwóch latach małżeństwa. Nieudane próby Julie, by ożywić tę sferę, powodowały dalsze upokorzenia. Gdy stwierdzono u niej raka, mąż odmówił spania z nią w jednym łóżku. W reakcji na takie odtrącenie Julie zaczęła sypiać na podłodze pod drzwiami sypialni. Każdego dnia w drodze do łazienki mąż musiał dosłownie nad nią przechodzić i nieraz spluwał, kiedy prosiła go o pomoc.
     Na moje pytanie, dlaczego od niego nie odeszła, powiedziała, że nigdy nie umiała zadbać o siebie w sensie emocjonalnym ani finansowym, a teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje kogoś, kto się o nią zatroszczy.(...)
    Patrząc na to z energetycznego punktu widzenia, znamienne jest, że Julie rozwinęła raka w narządach kobiecych; najpierw w jajnikach, potem  piersiach. Choroba w symboliczny sposób odzwierciedliła jej poczucie, że została odrzucona jako kobieta. Nasze narządy płciowe zawierają energię naszej biografii, zwłaszcza naszych związków z innymi ludźmi oraz otoczeniem. Julie nie mogła uważać siebie za kogoś, kto ma wewnętrzną siłę, ponieważ za źródło swego bezpieczeństwa uznawała męża; jej układ biologiczny wciąż otrzymywał "sygnały niemocy". Po roku Julie zmarła.


Caroline Myss, Anatomia duszy, ss.77-78.

czwartek, 25 sierpnia 2011

- - -

kim jesteś


Kiedy już oddasz się miłości, tracisz cały swój świat takim, jakim go postrzegałeś. Miłość nie pozostawia nic oprócz samej siebie. Jest całkowicie zachłanna; musi mieć wszystko; nie zostawi nawet cienia samej siebie. Wszystko inne odpada, a ty jesteś jak drzewo, które tak pięknie traci liście jesienią. Nasze cierpienie polega na zaprzeczaniu miłości. (...)

Głos we mnie jest tym co poślubiłam. Wszystkie inne małżeństwa to metafora tego małżeństwa. Kiedy podejmuję zobowiązanie, jest to zobowiązanie wobec mojej własnej prawdy i nie ma żadnego "wyżej" albo "niżej". "Czy bierzesz sobie tego mężczyznę za męża?" "Tak. I mogę zmienić zdanie". To uczciwy układ. Jestem poślubiona wyłącznie Bogu - rzeczywistości. I w tym jest moje zobowiązanie. Nie może ono dotyczyć żadnej konkretnej osoby. A mój mąż nie chciałby, aby było inaczej.
 Jeśli nie poślubisz prawdy, to nie jest prawdziwe małżeństwo. Wyjdź za siebie, a wyjdziesz za nas. My jesteśmy tobą. To kosmiczny żart.

Byron Katie, Radość każdego dnia, ss. 98-99.

jestem miłością


Człowiek, który myśli: "Powinienem kochać samego siebie", nie ma pojęcia o miłości. Miłość jest tym, czym już jesteśmy. Przekonanie, że powinniśmy kochać siebie, gdy tego nie czynimy, jest samooszukiwaniem. Czy odwrócenie tej myśli nie jest bardziej prawdziwe? "Nie powinienem kochać siebie". Skąd wiesz, że nie powinieneś kochać siebie? Ponieważ nie darzysz siebie miłością! W tej chwili tak właśnie jest. Prawda nie przejmuje się zbytnio różnymi koncepcjami duchowości. "Powinienem kochać siebie". Gdzie? Na jakiej planecie? Miłość nie jest działaniem. Jest czymś, co się ma lub nie. Kiedy zakwestionujesz własne myśli, odkryjesz, że jedyną rzeczą, która powstrzymuje cię od stania się miłością, są stresujące myśli.


B. Katie, Kłamstwa o miłości, s. 257.

- - -

Maurice Denis, 1891

wolność


Myśl, że inni ludzie powinni być kim innym, niż są,
przypomina mówienie, że drzewo powinno być niebem.
Rozmyślałam nad tym i odnalazłam wolność.




Byron Katie, Kłamstwa o miłości, s. 161.

- - -

- bezwarunkowa miłość nie dyktuje zewnętrznych form -

"Powinien współżyć wylącznie z tobą". Czy to prawda? Jaka jest rzeczywistość? Nie robi tego. Sypia z innymi kobietami. nie jest to zgodne z naszą moralnością, normami społecznymi, lecz taka jest rzeczywistość. To bezczelne kłamstwo twierdzić, że powinien sypiać wyłącznie z tobą, jeśli tego nie czyni. Co przeżywasz, gdy dajesz wiarę myśli, że mąż nie powinien sypiać z innymi kobietami?

Nienawidzę go.

Jakie doznania to w tobie rodzi?

Czuję się okropnie. Pragnę umrzeć.

W jaki sposób go traktujesz, gdy dajesz wiarę myśli, że powinien być ci wierny?

Wściekam się na niego. Odsuwam się. Zamykam przed nim swoje serce.

Czy to bardzo bolesne?

Okropnie.

(...)
Kim mogłabyś być w jego obecności, gdybyś nie dawała wiary myśli, że powinien zrezygnować z kontakktów z innymi kobietami? Zamknij oczy i wyobraź go sobie. Spójrz mu w oczy bez przeżywania myśli, że powinien wybrać tylko ciebie. Czy potrafisz to sobie wyobrazić?

Tak. Jest piękny. Wygląda na szczęśliwego.

Na tym polega bezwarunkowa miłość. Taka naprawdę jesteś. A teraz odwróć pierwotną myśl.

(...)
Gniewam się na siebie, ponieważ wybrałam  go jako swojego jedynego partnera. To ma sens.

Zgadzam się. Jeśli pragniesz monogamicznego związku, możesz powiedzieć: "Mój drogi, kocham cię takim, jakim jesteś. Kocham to, że pożądasz inne kobiety. Pragnę spełnienia twoich pragnień, dlatego muszę cię opuścić. Jestem zwolenniczką monogamicznego związku i chcę mieć monogamicznego partnera". Nadal uważasz go za swojego jedynego - tego którego kochasz - teraz jednak zwyczajnie z nim nie mieszkasz. Niezależnie od tego, czy z nim zostaniesz, czy odejdziesz, nie będziesz musiała zamykać swojego serca. Wówczas będziesz mogła dostrzec inną osobę obok ciebie i uznać ją za jedyną, akceptując ją dokładnie taką, jaka jest. Bezwarunkowa miłość nie dyktuje zewnętrznych form.

Byron Katie, Kłamstwa o miłości, ss. 149-152.

piątek, 5 sierpnia 2011

anna's aesthetics


performed by Anna Calvi

środa, 3 sierpnia 2011

- - -


E. Jabłońska, Owoc leku - warzywo spokoju

biografia staje się biologią

    
"Czasem trzeba ogromnego wysiłku, aby zmienić nastawienie umysłu, tak by pozwolić sobie na odzyskanie zdrowia. (...) Zaakceptowanie idei, że każda cząstka twojego życia - począwszy od wydarzeń na poziomie fizycznym, a kończąc na każdej postawie, opinii i przekonaniu, jakie w sobie nosisz - wywiera wpływ na twą strukturę biologiczną, to jednak tylko część procesu uzdrawiania. Musisz tę prawdę przenieść z poziomu mentalnego na fizyczny, do swojego ciała, tak abyś poczuł je każdą komórką i całkowicie w nią uwierzył.

(...) Energia jest siłą, a gdy wysyłasz ją w przeszłość, rozpamiętując bolesne wydarzenia, wówczas odbierasz siłę swojemu teraźniejszemu ciału i może to prowadzić do choroby."

Caroline Myss, Anatomia duszy. Siedem poziomów siły i uzdrawiania

- - -


Annaesthesis, 2011


..?..


       

      "Z racji swojej fizycznej natury kobiety są seksualnie introwertywne, "wtulają" swoją kobiecość."...



Ch. i C. Muir, Tantra

czwartek, 21 lipca 2011

la vie, l'amour. . .



La vie, la vie ça se trouve
Dans l'amour.
L'amour, l'amour ça se perd
Dans la vie.
La vie, la vie ça se donne
Par l'amour.
L'amour, l'amour ça se prend
Par envie.
La vie, la vie ça rêve
A l'amour.
L'amour, l'amour s'éveille
A la vie,
Car la vie, mais c'est l'amour.



Oui la vie, c'est l'amour
Et l'amour, c'est la vie.
Pas de vie, sans amour.
Pas d'amour, sans la vie.
Notre vie pour l'amour,
Notre amour pour la vie.
Mon amour, tu es ma vie.



La vie, la vie ça chante
Dans l'amour.L'amour, l'amour ça crie
Dans la vie.
La vie, la vie nous donne
Tout l'amour.
L'amour, l'amour nous prend
Toute la vie.
La vie, la vie ça meurt
Pour l'amour.
L'amour, l'amour ça vit
Pour la vie.
C'est l'amour
Et c'est la vie...

środa, 15 czerwca 2011

zadusić, powiesić

   
"Szedłem za nimi, nie zauważyli mnie. Ona szła trochę z boku i nie byłoby trudno zbliżyć się do niej. Zbliżyłbym się, oczywiście, w charakterze duszącego i wieszającego. Nie byłoby trudno odciągnąć ją na bok (bo my już byliśmy w sobie zakochani, ona też mnie kochała, któż mógł wątpić, jeśli ja chciałem ją zabić, to ona musiała mnie kochać), a wtedy będzie można i zadusić i powiesić. Zaczynałem rozumieć, jak to jest, gdy się jest mordercą. Morduje się, gdy morderstwo staje się łatwe, gdy nie ma nic lepszego do zrobienia. Wykańczają się po prostu inne możliwości. Wróbel wisi, patyk wisi, Ludwik wisi, ja ją wieszam jak kota powiesiłem. Mógłbym, naturalnie, nie wieszać, ale... taki zawód sprawiać? Takie pomieszanie szyków? Po tylu zachodach, kombinacjach, wieszanie wyłoniło się w pełni i ja je z ustami złączyłem - miałbym teraz skrewić, nie wieszać?

     Wykluczone.

W. Gombrowicz, Kosmos, s. 149.

- - -

Annaesthesis, 2011

wtorek, 7 czerwca 2011

zanik, rozpad, koniec

   
"Dom przed nami wydawał się już nieźle nadgryziony zmierzchem, w samej materii swojej, nadwątlonej... i kotlina była jak kielich fałszywy, bukiet trujący, wypełniona niemocą, niebo zanikało, zaciągały się i zasnuwały kotary, wzrastał opór, rzeczy nie chciały się udzielać, właziły do nory, zanik, rozpad, koniec - choć jeszcze było dość widno - ale dawało się we znaki zjadliwe rozprzężenie samego widzenia. Uśmiechnąłem się, bo pomyślałem, że ciemność bywa dogodna, w niewidzeniu można zbliżyć się, podejść, dotknąć, ująć, objąć i kochać się do obłąkania, ale cóż, nie chciało mi się, nic mi się nie chciało, ja miałem egzemę, byłem chory, nic, nic, napluć tylko, napluć jej w usta i nic.

     Mnie się nie chciało.

W. Gombrowicz, Kosmos, s. 126.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

- - -



from "Melancholia"
by Las von Trier, 2011
 
















"- Earth is evil."




wtorek, 31 maja 2011

- rozkoszować się? wymiotować? -



    "Ale moja wściekłość przetoczyła się w rozkosz. Gdyż ona, proszę mnie zrozumieć, była też za drobna wobec kota i z tego powodu wstydziła się, już byłem tego pewny, wstydziła się kota! Ach! Za drobna dla wszystkiego, odrobinę mniejsza, niż trzeba, nadawała się tylko do miłości, do niczego więcej, i dlatego wstydziła się kota... gdyż wiedziała, że cokolwiek by się do niej odnosiło, musiało mieć sens miłosny... i choć nie domyślała się, kto, to przecież wstydziła się kota, bo kot był jej kotem, i jej dotyczący...
    Ale kot jej był kotem moim, przeze mnie zaduszonym.... Był nasz wspólny.
    Rozkoszować się? Wymiotować?"

W. Gombrowicz, Kosmos, s. 63.

* * *


Libidoscaphe de Mai 1962
by Labisse


nigdy niczego



   "Światło zgasło.
    Wpatrywałem się, choć nic nie widziałem, ze wzrokiem niewidzącym, wbitym w ciemność jamy, wciąż jeszcze się patrzyłem, co mogli robić? Co robili? I jak robili? Tam teraz wszystko mogło się dziać. Nie było gestu, dotknięcia, które by było niemożliwe, ciemność naprawdę była nieodgadniona, wiła się, albo nie wiła, albo wstydziła, albo kochała, albo w ogóle nic, albo coś innego, albo podłość, zgroza, nigdy niczego się nie dowiem. Zacząłem złazić i opuszczając się powoli myślałem, że gdyby była dzieckiem z bardzo niebieskimi oczyma też mogłaby być potworem - niebieskookim i dziecinnym. Więc co można wiedzieć?
    Nigdy niczego o niej nie będę wiedział.
(...)
    Dochodziłem już do ganku. Na balustradzie siedział kot Leny, Dawidek, i na mój widok wstał i wyprężył się, abym go połaskotał. Złapałem kota mocno za gardło, zacząłem dusić, przemknęło mi, jak błyskawica, że co to ja robię, ale pomyślałem, już trudno, już za późno, z całej siły zaciskałem ręce. Udusiłem. Zwisł."

W. Gombrowicz, Kosmos, ss. 59-60.

E di notte...


performed by Mina



E di notte, e di notte
per non sentirti solo
ricorderai
i tuoi giorni felici
ricorderai
tutti quanti i miei baci
e capirai
in un solo momento
cosa vuol dire
un anno d'amore...

mężczyzna u boku kobiety


"... tfy, tak natknąć się na mężczyznę u boku kobiety, która nas interesuje, to już żadna przyjemność... ale gorzej jeszcze, że taki mężczyzna, obcy zupełnie, staje się naraz przedmiotem naszej - przymusowej - ciekawości i musimy odgadywać jego najskrytsze gusta i upodobania... choć to nas mierzi... musimy czuć go poprzez tę kobietę. Nie wiem, co bym wolał: czy, żeby ona, będąc ponętna sobą, okazała się nim odpychająca, czy też żeby stała się też pociągająca poprzez mężczyznę, którego sobie wybrała - obie możliwości były fatalne!"


Witold Gombrowicz, Kosmos, s. 17.

niedziela, 27 marca 2011

doskonałość


Raymonda variation
performed by Sylvie Guillem

środa, 23 marca 2011

- - -

Wiera Trefilova, Akt II baletu "La Bayadere"
w choreografii Mariusa Petipy, St. Petersburg, 1900.



Zapis wg choreograficznej notacji Stiepanova
do baletu "La Bayadere" Petipa/Minkus, ok.1 900.


miłość a nietrwałość i pustka

    
         "Główną wadą destrukcyjnych emocji jest to, że zaciemniają one nasz ogląd rzeczywistości. Jak mówi Nagardżuna:

Kiedy ustają szkodliwe emocje i ich przyczyny, następuje wyzwolenie.
Przyczyną szkodliwych emocji są błędne przekonania.

          Źródłem fałszywych przekonań jest wyolbrzymiające myślenie, pozostające w sprzeczności z faktami. (...)Niedawno pewien psychoterapeuta powiedział mi, że kiedy budzi się w nas gniew, dziewięćdziesiąt procent złych cech przedmiotu gniewu jest wynikiem naszego własnego wyolbrzymienia. Takie rozumienie jest zgodne z buddyjskim poglądem na temat powstawania szkodliwych emocji.
(...)Miłość i współczucie również wiążą się z silnymi uczuciami, które mogą nawet spowodować , że zapłaczesz z empatii. Są one jednak wywołane nie poprzez zniekształcenie rzeczywistości, ale zgodne z rzeczywistością widzenie losu innych istot i świadomość tego, że troska o ich dobro jest rzeczą słuszną. Uczucia te opierają się na zrozumieniu tego, w jaki sposób istoty cierpią w kole ponownych narodzin, znanym jako 'cykliczna egzystencja', zaś pogłębia je wgląd w nietrwałość i pustkę. (...)Choć możliwe jest, by miłość i współczucie pozostawały pod wpływem szkodliwych emocji, to jednak prawdziwa miłość i prawdziwe współczucie są bezstronne i pozbawione przesady, ponieważ opierają się na autentycznym postrzeganiu naszych związków z innymi. Perspektywa współzależnego powstawania jest niezwykle pomocna w osiąganiu pełnego obrazu sytuacji."

Dalajlama, Kim naprawdę jesteś, ss. 53-54.

czwartek, 3 marca 2011

kobieta i śmierć


La femme et la mort
by Annette Messager


coś, później. . .



Będzie


coś, później,
napełni się tobą
i podniesie
do czyichś ust

Z roztrzaskanego
obłędu
podnoszę się
i przyglądam swojej dłoni,
jak zatacza jedno
jedyne koło


 
[Paul Celan]

wtorek, 22 lutego 2011

- - -

by Gabriel Orozco

okowy cierpienia i nietrwałości


"Każda żyjąca istota, choćby żyła najdłużej musi w końcu umrzeć. Nie ma innej możliwości. Kiedy zamieszkujesz świat cyklicznej egzystencji, musisz podlegać jego prawom. W samą naturę nawet najwspanialszych rzeczy wbudowane jest to, że, podobnie jak ty, w końcu muszą ulec zniszczeniu. Jak powiedział Budda: Zrozum, że ciało jest nietrwałe jak gliniane naczynie.

(...)Egzystencja każdego z nas naznaczona jest cierpieniem i nietrwałością. Kiedy już rozpoznamy, jak wiele nas łączy, zrozumiemy, że nie ma sensu prowadzić wojen z innymi. Wyobraź sobie grupę więźniów czekających na egzekucję. Dla każdego z nich pobyt w więzieniu skończy się w ten sam sposób. Nie ma sensu kłócić się w tym krótkim czasie, który im pozostał. Tak jak ci więźniowie, również my tkwimy w okowach cierpienia i nietrwałości. W takich okolicznościach nie ma absolutnie żadnego powodu, by walczyć ze sobą nawzajem czy trwonić całą energię, zarówno umysłową, jak i fizyczną, na gromadzenie dóbr materialnych.
(...)Zwykłe szczęście jest jak rosa na czubku źdźbła trawy - znika bardzo szybko. To pokazuje, że jest ono nietrwałe i pozostaje pod wpływem innych sił, przyczyn i warunków. Jego znikanie pokazuje również, że nie ma sposobu, by wszystko działo się po naszej myśli; niezależnie od tego, co zrobisz w ramach cyklicznej egzystencji, nie uda ci się uniknąć cierpienia. Kiedy zrozumiesz, że prawdziwą naturą rzeczy jest cierpienie, nie wstrząśnie tobą żadna zmiana, nawet śmierć."

Dalajlama, Kim naprawdę jesteś, ss. 179-181.

- - -

Choleric


Study for "A Rush of Blood To The Head"
 
Pleasure
by Beth Cavener Stichter
  





















"There are primitive animal instincts lurking in our own depths, waiting for the chance to slide past a conscious moment."

frg. of Artistic Statement by Beth Cavener Stichter

niedziela, 30 stycznia 2011

Et je crie de douleur, de fureur et de rage. . .


La Foule
by Edith Piaf


. . .et je pleure
Entraînée par la foule qui s'élance
Et qui danse danse danse

środa, 26 stycznia 2011

- - -

Homewares
by Claire Twomey


'Nil Nil' series
by Ghadirian



men must change or die

by Vivian Maier

* * *




Jesteś tym, czym głębokie twe pragnienie.

Jakie twe pragnienie, taka twoja wola.
Jaka twoja wola, taki czyn.
Jaki czyn twój, taki los.


Upaniszada Brihadaranyaka IV.4.5.



środa, 12 stycznia 2011

* * *


by Adriana Czernin

wtorek, 4 stycznia 2011

- - -








by Vivian Maier

bieguny doświadczenia

   
       "Strumień skierowany w dół (strumień Przejawienia) składa się z powtarzanych wzorców, które ulegają zagęszczeniu. Jeśli nie zaakceptujemy ograniczenia lub powtarzania, niczego nie przejawimy. Strumień skierowany w górę (strumień Wyzwolenia) uwalnia nas od nudy powtarzalności i pozwala nam doświadczyć czegoś nowego.

        Podróż w górę poszerza nasze horyzonty, przynosi nowe wglądy i zrozumienie. Zdążając na spotkanie swego kochanka Śiwy, Śakti dostrcza nam witalnej energii. Jest dzika i gwałtowna. Podróż w dół cechuje obecność wdzięku, inteligentnego porządku będącego domeną Śiwy. Strumień skierowany do góry przynosi nam transcendencję, strumień skierowany w dół - immanencję. Te dwie 'autostrady' tworzą nasz Tęczowy Most łączący niebo i ziemię, to co śmiertelne z boskością. Tylko te dwa strumienie mijające się w biegu tworzą wiry, z których powstają czakry.
     Taniec wyzwolenia i przejawienia, wolności i przyjemności tworzy podstawowe bieguny ludzkiego doświadczenia."

A. Judith, Koła życia, s. 375.

- - -



from "Women Without Men"
by Shirin Neshat, 2010

interferencje


    "Tak więc, zaczynamy naszą podróż w dół od czystej świadomości - pola bezwymiarowości, które w swoim najwyższym stanie jest kompletne i nieporuszone. Transcendentna Świadomość wzniosła się ponad wzloty i upadki indywidualnego zróżnicowania i jest teraz całkowicie jednolita, wolna od fal i fluktuacji. Jednak kiedy tylko ta świadomość zaczyna zstępować, powstaje drobna fala marszcząca powierzchnię, maleńki punkt przytomności, odróżniający się od pustki. Ta fałdka jest pierwszym skupieniem się świadomości - zaraniem każdego istnienia.

     Kiedy skupimy naszą uwagę, fale świadomości wychodzą na zewnątrz, tworząc maleńkie fluktuacje w tkance czasoprzestrzeni. Te fluktuacje nie są wyizolowanymi zdarzeniami, ale pobudzają tworzenie się innych fal, od których rozchodzi się jeszcze więcej fal. Krzyżując się ze sobą, fale tworzą obrazy interferencyjne, a eteryczne emanacje świadomości zagęszczają się coraz bardziej."

A. Judith, Koła życia, s. 371.

niedziela, 2 stycznia 2011

- - -


Qajar
by Shadi Ghadirian, 1998

Satjajuga


    "Teraz, gdy znaleźliśmy się na progu Nowego Wieku, zwanego w tantrze
satjajuga - Wiek Prawdy - ogień kobiecości odzyskuje swój pierwotny blask. (...)
   Ruchowi Wyzwolenia Kobiet, jeśli spojrzymy nań w kategoriach scenicznego dramatu, odpowiada przebudzenie Bogini. Jest to ruch wydostawania się z podświadomości, wydobywania się na świat. Bogini otwiera oczy i strząsa z siebie Wiek Ciemności, tak jak otrząsa się ze stuletnich snów. Wkrótce wyjdzie na światło, a jej jasność opromieni całą ludzkość. Gdy się to stanie, kiedy kobiety przebudzą się ze snu i potężna energia ich orgazmu wydostanie się na wolność, wtedy rozpocznie się Nowy Wiek, Wiek Prawdy. Dla samych kobiet różnica będzie równie doniosła, jak różnica między nocą a dniem.
     (...)Przebudzenie seksualne u kobiet niejednokrotnie prowadzi do wstąpienia na drogę duchową. Mężczyzna może żyć w celibacie i osiągnąć oświecenie duchowe, u kobiet natomiast oświeceniu sprzyjają elektryczne wyładowania orgazmu. Kochająca się kobieta wznieca potężną energię seksualną i duchową, śakti, która przedostaje się do jej ciała i psychiki, stwarzając podłoże dla duchowego przebudzenia i oświecenia. Tantra uważa duchowość za jedną z postaci energii seksualnej, zatem kiedy kobieta podnosi swój potencjał płciowy - wzmacnia swoją duchowość nieomal na poziomie molekularnym.
   (...)Również z psychologicznego punktu widzenia tantra jest sztuką leczniczą. Praktyka tantryczna jest w stanie rozładować negatywny potencjał czakramu drugiego i tym samym podłączyć do olbrzymiego zasobu pozytywnych energii wszelkie dziedziny życia."

Ch. Muir, C. Muir, Tantra, ss. 75-76.

- - -


Khecari.


Kalijuga


    "Według ksiąg tantrycznych nasza epoka jest schyłkiem kalijugi, Wieku Ciemności, okresu trwającego już od ponad dwu tysięcy lat.
Kalijuga jest wiekiem zepsucia i wszelkiego rodzaju przeciwności. Teksty tantryczne nazywają go epoką ucisku sił żeńskich. Stan ten metaforycznie uosabia hinduska bogini Śakti, przedstawicielka sił żeńskich w Kosmosie, która zapadła w sen trwający ponad dwa tysiące lat. Różne są teorie wyjaśniające sen Bogini. Według jednej z nich mężczyzna zląkł się siły kobiecej śakti, czyli jej mocy energetycznej i zepchnął kobietę do roli podrzędnej, by ujarzmić jej siłę.
    Historycy różnią się między sobą w opiniach na temat dokładnej daty początku kalijugi, wielu uważa jednak, że nastąpił on w trzecim bądź czwartym stuleciu pred narodzeniem Chrystusa, czyli w okresie, gdy taoizm osiągnął swoje apogeum, a konfucjanizm zyskiwał w Chinach coraz większą popularność. Dawniej cesarz rządził na równych prawach z cesarzową, teraz wyłącznym władcą zostaje cesarz. Także w tantryzmie taoistycznym mężczyzna uzyskuje nową pozycję. Pierwotnie techniki tantryczne wymagały od mężczyzn i kobiet równorzędnej wymiany energii dodatnich i ujemnych, jang i jin; Wiek Ciemności tworzy mężczyznę, który nie troszczy się o jakąkolwiek równowagę, a jedynie czerpie energię małżonki na użytek własnej siły i długowieczności. Nic zatem dziwnego, że w tej sytuacji Bogini woli udać się na spoczynek.
   W Indiach męska dominacja rozpoczęła sie jeszcze wcześniej, kiedy kraj został podbity przez wojownicze plemiona, których wpływy obaliły powszechnie panujący matriarchat. Uosabiana przez Boginię siła śakti utraciła władzę i skryła się w krainie snów."

Charles Muir, Caroline Muir, Tantra. Sztuka świadomego kochania, s. 74.